12.11.2012 07:44
"Znów zabierają nam wolność"...
Jadę i czuję wolność, wypowiadamy często z uśmiechem tę pół, a może i nawet ćwierćprawdę, zapominając, że nawet w księżycowym uśmiechu, oblewani słońcem, łaskotani wiatrem i przelatywani przez muchy jesteśmy kłębkiem zależności, a iluzoryczne uczucie swobody, jakie nas wypełnia zniknie prędzej niż byśmy chcieli i na to żadnej rady nie ma.
Należąc do świata materii reprezentowanego przez:
a) szczurki z pracy nazywane w przypływie empatii „kolegami”, które nieustannie czyhają, aby podczas tygodniowego omawiania kondycji ukraść nam kilka statystycznych słupków i z tym triumfalnym spojrzeniem wytrawnych lizydupów zwrócić się ku ciału zwierzchniemu
b) przez całą masę osobników, których nazywamy idiotami (a nawet brzydziej), zapominając, że oni też określają nas na bliźniaczą modłę (a nawet brzydszą)
c) premierę najnowszego Bonda
d) oraz innych filmów, w których zazdrościmy bohaterom tego i owego
e) tysiące innych kwestii,
niezmiennie tęsknimy za ideami i ideałami, których sami nie możemy sięgnąć, choć na dobrą sprawę warto pamiętać, że niemal wszystko jest możliwe.
Join me, and together, we can rule the galaxy as father and son! Come with me. It is the only way, powiedział Lord Vader do Luke’a w jednej z bardziej znamiennych scen gwiezdnej trylogii, jednak jakkolwiek słyszymy te słowa i widzimy naprawdę grającą „twarz” Vadera oraz uniesioną do góry pięść obiecującą władzę nad galaktyką, to przecież po seansie dociera do nas, że była to bajka, czyli fałsz. Podobnie jak John Rambo rozprawiający się ze złem świata przy pomocy broni palnej oraz siły swoich legendarnych mięśni. Tak samo jest z wolnością wyzwalaną przez dwa koła, układ napędowy i „wiatr we włosach”. Owszem, istnieje ona, jednak na pewnym poziomie i jest bezwzględnie przypisana nielicznym chwilom rozpływającym się w powietrzu wraz ze spalinami regulowanymi normami w samej Brukseli.
Ale tak naprawdę niewiele wiem o wolności, choć czasem zdarza mi się ją poczuć. Najczęściej, kiedy jestem niewolnikiem mojego wiernego Yamaha, bo przecież w większym stopniu ja zależę od niego, niż on ode mnie.
Jechać, jechać, jechać… marzymy sobie często, jechać przez życie, dzień po dniu, ku bezkresom, ku przygodom, ku nowemu… Romantyczne wizje podsycane przez obowiązujące legendy i mity, które prawdopodobnie średnio sprawdziłyby się w masowym praktykowaniu, gdyż zdecydowana większość ludzi nie jest nomadami, choć czasem nimi bywa, potrzebuje korzeni, miejsca stałego osadzenia nazywanego też miejscem zamieszkania oraz środków finansowych pozwalających raz na czas oderwać się od tego wszystkiego i poczuć wolność, aby bardzo szybko na powrót stać się niewolnikiem. I marzyć, żeby swoboda ziściła się ponownie rżnąc kolorem szaroburość życia.
Komentarze : 5
EasyXJRider ----)> Wygrać Gymkhanę, żeby w domu zapanował spokój. Tylko poprzez wygraną uzasadnisz zakup trzeciego motocykla! :-)
Tak, tak, chodzi trochę tej cywilizacji po świecie. U mnie nawet na osiedlu się pojawia. Niestety, nie wiem w jakim języku mówią, bo ja piję raczej tylko piwo, a Google z tłumaczeniem póki co sobie nie radzi, do diaska.
->Śniadanie: Że ja niby miałbym wygrać Gymkhanę? Nie no, dzięki za życzenia, ale uwierz mi, większe mam szanse na zwycięstwo w finale Pucharu Ameryki - choć i tutaj nie dobijają one nawet promila.
A nasza cywilizacja coraz lepiej radzi sobie bez cywilizacji - do którego to wniosku dochodzę obserwując watahy człekokształtnych, przemierzających nasz świat...
Mikkagie ----)> A, widzisz: w mojej filozofii, pomimo iż nie jestem malkontentem, choć z pewnością czasem mi się zdarza nim bywać, wszystko jest iluzją, a każda z iluzji jest podporządkowana ucieczce od nas samych, bo takimi eskapistycznymi bydlętami w istocie jesteśmy. I czymże byłoby to nasze życie bez iluzji właśnie? Tak, o tym właśnie napisałem, wolność jest pojęciem abstrakcyjnym, mimo iż bardzo często pragniemy nadać mu fizyczną formę (np. mityczny motocyklowy świat amerykańskich krążowników i bezkresnych dróg wijących się przez góry i prerie...)
Nie mam patentu - Jego Świątobliwość Benedykt XVI także - na prawdę obiektywną. Subiektywnie zamykam otaczający mnie świat i cieszę się, że ktoś może się do tych moich rozważań odnieść.
I pamiętaj, proszę, światem rządzi Yamah. :-)
EasyXJRider ----)> Kupując trzeci motocykl wprowadzisz nowy element do doskonale znanej Ci rzeczywistości i tym samym ubarwisz ją aż miło. Wrażeń będziesz miał na dobrych kilka tygodni. No i będziesz musiał wygrać Gymkhanę.
Obawiam się - co wyraził już Pan Kazimierz Staszewski w jednej ze swych starszych kompozycji ("ucieczka od wolności won") - że współczesna cywilizacja doskonale obchodzi się bez dzieł Fromma oraz bez innych dzieł.
Fajnie. Tylko jak dla mnie nieco przefilozofowane. Z wolnością jak ze wszystkim - zależy od ogólności spojrzenia. Bo wolność to abstrakcja. I zawsze znajdzie się malkontent, który stwierdzi, że możliwość wyboru (zawodu, miejsca pracy, grona znajomych, światopoglądu, (...) sektora na stadionie, marki motocykla, przekątnej ekranu, pierścionka zaręczynowego dla ukochanej bądź tejże ukochanej właśnie, ulubionego bloga, sposobu na wyrażanie krytyki lub zachwytu, (...) uwielbianego autora tudzież najwyżej cenionego pienistego, (...) wyznania czy smaku płatków śniadaniowych) to tylko iluzja, bo tak naprawdę jesteśmy spętani mackami wszechpotężnej hydry konsumpcjonizmu, zaprzężeni w kapitalistyczny kierat pogoni za srebrnikiem. A poza tym światem rządzą ........ i masoni (w wykropkowane miejsce proszę sobie wpisać najbardziej znienawidzoną grupę - w końcu posiadamy iluzję wolności).
Co więcej, taki malkontent, najczęściej w słowach najbardziej górnolotnych, jest mesjaszem prawdziwości, najbardziej świadomym uświadamiaczem, połknął niebieską pigułkę Matrixa, widzi więcej i czuje prawdziwiej.
Do czego prowadzi podobne "filozofowanie"? Do niczego lub jak kto woli - do wszystkiego. Omawiana materia jest tak nieokreślona, że w zależności od sprawności intelektualnej i przyjętych kryteriów można wysnuć dowolne wnioski. Można udowodnić, że wolny jest prezes spółki, bo dzięki swojej ciężkiej pracy (wyścig szczurów) może sobie pozwolić na spełnianie wszelkich zachcianek. Można także dowieść, że naprawdę wolny jest wspomniany nomad, korzystający z wiernego motocykla (produktu znienawidzonej korporacji), biegający w łapciach z kory i podcierający dupę liściem.
Co więcej, zwolennik każdej z opcji jest w stanie znaleźć sieć zależności, które udowadniają, że to adwersarz jest bardziej nie-wolny.
Ehhh... Rozpisałem się. O czym? W sumie o niczym...
Pozdrawiam ;)
Aż się prosi o co ciekawsze cytaty z "Ucieczki od wolności"...
Gymkhana, mówisz... Też się przymierzam. Tylko olejowego klasyka szkoda, a Ciuchci po przebudowie też jakby. Kurcze, ślubna łeb mi urwie za trzecie moto w garażu.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (80)
- Turystyka (7)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)