05.11.2012 07:26
Sąsiedzi kontra CBR
Lubicie sporty, urwisy, prawda? Ja też lubię. Popatrzeć wprawdzie, ale… Mniejsza, kurde, z tym.
Stawia mój znajomy CBR od Hondiego pod klatką swojego bloku na osiedlu z wielkiej płyty, które w przeciwieństwie do świeżo pnących się w górę bloków z płyty małej, pamiętają więcej. Efektem postawienia motocykla jest jego bezruch nie zagrażający zdrowiu mieszkańców, psów oraz bijących rekordy popularności kotów docenianych dziś chyba jeszcze bardziej niż w starożytnym Egipcie.
Byłem, widziałem, powtarzam: stał sprzęt obok wejścia do klatki nie blokując chodnika. Starsi ludzie mijali go ze spojrzeniem doskonale Wam, nicponie, znanym. Wzrok kierowali ku niebu w poszukiwania Boga, jednak nie znajdując go, próbowali odnaleźć w książce telefonicznej numer Straży Miejskiej. Sprawa wiadoma, jak motocykl stoi, to pewnie przy pomocy organów należy go wprawić w ruch. Innego wyjścia być nie może.
Z drugiej jednak strony, co ma sprzęt robić, gdy nie jeździ? Stać chyba. Sam przecież nie pojedzie, choć należy pamiętać, że polska policja odnotowała jeden przypadek, kiedy motocykl najzwyczajniej w świecie sam przecinał ciemności, siejąc na drodze 124 punktowe w 10 punktowej skali zagrożenie.*
Organa jednak nie przybyły z odsieczą, mimo iż od pogróżek o organa powiadomieniu minęło już trochę czasu. Pojawiły się za to zgniłe jabłka i winogrona wtarte w kanapę Hondiego, te same winogrona z taką przyjemnością podjadane przez mieszkańców osiedli z wielkiej i małej płyty w hipermarketach w ramach surowej kontroli smaku.**
Poświęcenie, pomyślałem, zostało zdefiniowane na nowo. Od ust odjęte owoce doskonale sprawdziły się w nowej roli środku przymusu bezpośredniego. Radość, jaka zapanowała w domu wykonujących wyrok potężniejsza chyba była od tej towarzyszącej bożonarodzeniowej gorączce. Sprawiedliwości stało się zadość. Na tę okoliczność spontanicznie rozpoczęto suszyć najdroższe kabanosy. Zje się je wieczorem, kiedy ten przeklęty dawca – oby w końcu do warzywniaka trafił! – będzie dowyczyszczał źródło zła wszelkiego, uchowaj nas Panie. Amen.
Tak, figlarze, motocykl nie jest zły, kiedy jedzie, najgroźniejszy jest w staniu swoim, w stateczności swojej i w bezruchu. Wtedy to bowiem szatańska energia bijąca z silnika z radioaktywną mocą zatruwa myśli statecznych obywateli i zmusza do czynów nie licujących z godnością istoty cywilizowanej oraz innych istot.
I znów powraca wyświechtana i wymemłana, politycznie poprawna gadka o postrzeganiu motocyklisty przez ‘zdrową, rozsądną, racjonalnie myślącą tkankę społeczną, pozbawioną grzechów i przewin za wyjątkiem kradzieży, tzn. kosztowania winogron. Tylko, że mi się już o tym nawijać nie chce, bo sprawę zamknął lata temu legendarny Darth Vader mówiąc do Obi-Wana: the circle is now complete.
Co po za tym? W domu wszyscy zdrowi. A ja? Niezmiennie: nie jestem moralistą. Bywam grzesznikiem. Zawsze ostatni ustawiam się w kolejce do kamieniowania – może nie będę już musiał rzucać... Pozwalam żyć i oczekuję, że mi też pozwolą. Wciąż lubię owoce.
*Mowa tu oczywiście o legendarnym Błażeju D. z Podbiebrzyc Mniejszych, który mając 5 promili w z ledwością wydymanym powietrzu terroryzował mieszkańców sąsiednich Podbierzyc Średnich oraz Większych poprzez jeżdżenie tam z powrotem Yamahem R1 z prędkością wywołującą u najmłodszych gorączkę krwotoczną. Poproszony przez organa o wytłumaczenie swojego nieodpowiedzialnego zachowania D. oświadczył: to nie ja, władzo ludowa, nie ja przecież… rwa, sam, skrsyn jechał…. na Najświętszą Panienkę w Trójcy Jedyną przyrzekam i przysięgam…
** Trochę statystyki: w skali roku „kosztowanych” i „zabieranych na próbę” jest w Polsce piętnaście ton winogron, z których przynajmniej tona wcierana jest w motocykle.
Komentarze : 11
klurik ---)> Wiadomo nie od dziś, że palenie jest szkodliwe. Ptaki niby też szkodniki, ale im się jednak więcej wybacza.
Zgadzam się. To musi być sytuacja wyjątkowa, żeby tak owocami...
Poprzedni pokrowiec na moto miałem srebrny, ale ptaki przeróżnej maści skutecznie mnie doedukowały w tej kwestii. Kolejny pokrowiec nabyłem mocny, ciemniejszy, nie rzucający się w oczy. I jakże to cenna była nauka!. Wytrzymał deszcz, wiatr, słońce i grad, a ptaków nie przyciągał. Tylko peta nie wytrzymał i był się przedziurawił.
andy123 ---)> Psychol, fakt. Bardzo chciałbym mieć tak grubą skórę, żeby nie zwracać uwagi na pewne, nazwijmy to: ludzkie przypadłości, utrudniające życie, jednak chyba nie dam rady.
długodystansowy ---)> Kawa była za słaba. Mam nadzieję, że ktoś za to oberwie, he he.
To pewnie jakiś psychol. Nikt zdrowy na umyśle tak nie postępuje. Miałem podobna akcje jak parkowalem auto w Wawie. Żeby nie bylo traktuje siebie jako jednostke społeczną i zostawiam przepisowe miejsce dla pieszych na chodniku. Z wielką radością czyscilem szybę z fragmentów pieczywa za każdym postojem - wszakże to moglobyc coś znacznie gorszego. Skoro jeden na tysiąc ma zadatki na psychola to w wielkim molochu z płyty szanse są wielkie na spotkanie takiego osobnika. Pozostaje czyszczenie lub zmiana miejsca parkingowego.
@śniadanie Widzisz jednak było za wcześnie dla mnie. Piszesz "owoce" a ja czytam "owce" :)
obiad ---)> A jeśli to nie był moher? :-)
Nie mam nic do sportów, jednak to nie moja bajka. I fakt, niewiele mogę o nich powiedzieć oprócz tego, że technika jazdy nimi wzbudza mój nieskrywany podziw, bo tak jeździć nie potrafię. Ja raczej "turysta wśród ruin". Duże prędkości - a to chyba dlatego kupuje się takie cuda - zupełnie mnie nie pociągają. MotoGP obejrzeć, bardzo chętnie. Nic poza tym.
moto-cenzor ---)> Właśnie, komu? Komuś jednak CBR wzrok wykuwał i musiał odreagować. Doprawdy, ciężko czasem uwierzyć w historie z życia wzięte. Przygoda kolegi chyba już się skończyła, bo miał sprzęta odstawić do garażu. Ale przecież nowy sezon niebawem... będzie replay?
Przypadkowo... he he!
Co do spamu na riderblog - nie tylko mnie on dotyka. Mam nadzieję, że administratorzy jakiś antidot na to w końcu znajdą.
długodystansowy ---)> Pozazdrościć okolic. Oczywiście, nie chciałem tym wpisem generalizująco demonizować. Myślę, że takie zachowania to raczej margines i nie chciałbym się w tym twierdzeniu mylić. Przepraszam, z jakimi owcami, bo nie kojarzę troszkę? :-)
aa jeszcze śniadanie zmień moto od yamaha na erłanka: D byś pisał jak to szatanem jeździsz:)
jak bym kopa zasadził takiemu dziadowi bo by mu moher spadł z durnego baniaka.
Hmm. Zaprawdę dziwne jest to, o czym napisałeś. Komu przeszkadza stojący sobie, nie tarasujący drogi, motocykl ? Twój znajomy (złóż mu wyrazy współczucia) mieszkać musi na jakimś patologicznym osiedlu lub patologicznym bloku, inaczej tego nie potrafię wytłumaczyć. Być może to chora zazdrość sąsiedzka, może chęć "dokopania" temu, który ma czelność jeździć po osiedlu i hałasować. Stojąca, bezbronna maszyna jest w tym przypadku wygodnym celem zemsty. Ale cóż, debili i głupców nie brakuje w każdym środowisku, nie trzeba daleko szukać, na szczęście złośliwe "barokowo-spamerskie" kody html wklejone w komentarzach do Twojego poprzedniego artykułu zostały już wyczyszczone.
A może po prostu te winogrona komuś z okna przypadkowo spadły na motocykl ? Hahaha .....
Sorry. Coś się po...:)
Uświadomiłeś mi w jak pięknym i bezstresowym otoczeniu żyję. Sąsiedzi oprócz mnie parkują jeszcze 4 inne jednoślady. Są rozsądnymi dorosłymi ludźmi ze sporą gromadką dzieci(niektórzy). Nikt mnie nie piętnuje i nie molestuje. Nikt, nikomu nic w nic nie wciera:)
Tylko o co chodzi z tymi owcami? :)
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (80)
- Turystyka (7)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)