30.08.2013 11:20
Przerost komina, wojna i trzy browary
Kilka dni temu, kiedy broń chemiczna została
rozdysponowana w pewnej rozoognionej części świata, mijając
krakowski hotel Forum, który od wiosny tego roku przeżył
rezurekcję stając się bardzo popularnym miejscem na
alkoholowo-imprezowo-kulturalnej mapie miasta, jak zwykle
zagapiłem się na jeżdżących na placu manewrowym adeptów
sztuki motocyklowej. Była wśród nich jedna dziewczyna, co
bardzo mi się podobało, bo lubię popatrzeć na dziewczyny
dosiadające motocykli cięższych od sióstr Grycan.
Była uroczo spięta. Stan ten zdiagnozowałem po
nieporadnym podziękowaniu prawą dłonią za ustąpienie jej miejsca
podczas zawiłego na tym etapie szkolenia manewru zawracania.
Zdenerwowana kursem w sposób przez restrykcyjnych
pedagogów nazywany rokującym nadzieję, choć nie
zauważyłem, żeby przeszkadzało jej kilkadziesiąt koni
mechanicznych, którymi zawiadowała. A był o nie swego
czasu raban. Uśmiechnęła się, poćpiega, lekko zakłopotana
moim wtargnięciem w jej akademicką przestrzeń, jednak
pomieściliśmy się bez żadnych problemów i był to zaiste
piękny przykład symbiozy pieszy - motocyklista, którą nie
we wszystkich miastach udaje się wypracować, choć dyplomaci wciąż
przekonują, że “sytuacja jest lepsza niż rok wcześniej, a
za dwa lata będzie lepsza niż pięć lat temu”.
Popatrzyłem jeszcze chwilę na jej
ósemkowanie, zawracanie i wymijanie, po czym ruszyłem
dalej, przez co rozumieć należy dalszy spacer w kierunku miejsc
dobrze mi znanych, gdzie wieczorami mogę się napić piwa, bo -
chyba już gdzieś o tym wspominałem - lubię tej napój, choć
nie przesadzam z jego zażywaniem. A kiedy piwo juź piłem z ulicy dobiegł mnie
zagłuszający wszystko ryk. Wojna, pomyślałem z trwogą, wojna z
Syrii przyszła, a jak przyszła to i pewno prędko nie odejdzie.
Trzeba bić będzie Syryjczyków, żeby oni nas nie pobili, bo
jak nas pobiją to i chińskim sprzętem trzeba jeździć będzie, gdyż
w tamtych rejonach Azji niczego innego nie uznają, choć nie wiem
dlaczego. Rozglądając się nerwowo na boki, obmyśliwałem
strategię przetrwania, jednak ryk, a właściwie RYK wciąż w
sposób czysto siłowy wdzierał się w moją rzeczywistość.
Nie wiem, co to ryczało, ale dawno już czegoś takiego nie
słyszałem. I nagle w przypływie bezlitosnej blasfemii
wyższość motocykli nad samochodami, o której zdążyłem już
przebąknąć, przemianowała się w moich oczach w wyższość
spacerowania i joggingu nad zmechanizowanym przemieszczaniem w
towarzystwie wybajerzonych w kosmos kominów. Zanim wypiłem, co miałem wypić, bo na wypicie
tu przyszedłem, zastanawiałem się, co czuje motocyklista po
przejechaniu 500 km w towarzystwie metadźwięku bulgocącego mu z
tyłu, ale i też z przodu i z boków, żeby nie powiedzieć:
zewsząd. Jeszcze coś czy może już nic?
PS. Poniższy link zaprowadzi zainteresowanych do miejsca, gdzie opisałem, co mam na głowie podczas jazdy motocyklem i dlaczego nie chcę się z tym rozstać.
http://motorismo.pl/articles/mi-to-lezy-kask-szcze kowy-airoh-mathisse-rs-x-na-dlugim-dystansie
Komentarze : 7
Czytelnik ---)> Zobaczę, co da się zrobić, ale niczego pewnego nie mogę obiecać. :-) Pozdrawiam!
Śniadanie - lubię twoje wpisy ale na miłość boską - skróć zdania ! Bo się człowiek zaczyna gubić w jednym zdaniu zanim go doczyta. Nie jestem polonistą , ale dobrze pamiętam jak przygotowując się do egzaminu polonistka zjechała mnie za takie długie zdania. A były pewnie o połowę krótsze od twoich.
Pozdrówka
dawid etc ----)> Tomaszów Mazowiecki zawsze kojarzył mi się z poezją, a Twój komentarz sprawił, że kojarzy mi się jeszcze mocniej z Tuwimem.
Dzięki wielkie za zaproszenie, jednak przyszły weekend spędzam w górach. Już jestem umówiony. Znajomi wyciągają mnie na piknik, koncert i chyba picie piwa.
EasyXJRider ----)> No, właśnie: tylko 50 km. Co dzieje się po 100? Czy pomocy trzeba szukać już w absyncie czy może wystarczą tylko rodzime procenty? W sumie to nie chcę tego sprawdzać. :-)
ChaoticMietek ----)> Niezwykłe jest to, że wielu motocyklistów tuż po zakupie kolejnego sprzętu zaczyna jazdę od modyfikacji wydechów.
Podpatruję pewne forum poświęcone konkretnemu moto i niemal każdy nowy dopytuje się na początku, jak wybajerzyć swój komin. :-)
klurik ----)> Ja myślę, że słyszałem właśnie taki silnik, jak na filmie. Naprawdę nie mam nic przeciwko głośnym wydechom, to miła muzyka.
W konsternację wprowadza mnie ryk, który też jestem w stanie znieść. Ale w trasę bym w jego towarzystwie nie ruszył.
6 września będę we wsi Unewel pod Tomaszowem Mazowieckim. Jeśli nie masz nic lepszego do roboty, przyjedź, bo tam jest koniec i początek świata. Była tam kiedyś szkoła w drewnianym dwupiętrowym budynku, nagrzana słońcem ściana pachniała bejcą i agrestem, który się wraz z czerwonymi i białymi porzeczkami panoszył dokoła. Była studnia z krystaliczną wodą i wiśnie na drzewach, które smakowały najlepiej po deszczu z pajdą wiejskiego chleba. Był tam też najlepszy na ziemi człowiek, przynajmniej dla mnie. Były czerwone i białe morwy. Nie ma lepszego miejsca, by poznać przemijanie. Teraz w tym miejscu jest kupa chwastów. Ale planuję tam rozbić namiot i posiedzieć w nocy, wspominając raj. We dwóch byłoby raźniej.
W wyniku drobnego szlifa zaliczonego niedawno w warunkach torowych, rozleciała mi się lewa puszka, w sytuacji zmuszającej mnie do przejechania ponad 50km z ryczącym wydechem. Dla tego mogę Ci, drogi autorze, powiedzieć co czuje motocyklista (a przynajmniej ja) po jeździe z czymś takim. Będzie dosłownie: Ostre napierdalanie bańki. Trzy apapy, drobne procenty na popicie, a i tak nie do końca przeszło...
Co za duzo to niezdrowo.
Znam bardzo wielu ludzi, ktorzy zaczynali od glosnych wydechow. Ci, ktorzy jezdza raz w miesiacu w niedziele nadal tak maja.
Ale Ci, ktorzy zaczeli jezdzic w miare codziennie, a zwlaszcza drugie wycieczki.... gora 2, max 3 sezony, i nagle kominy byly wyciszane.
Niestety jest to szkodliwe dla zdrowia, wkur..bulwersuje wszystkich dookola, rozprasza no i na dlugiej trasie zwyczajnie meczy.
Czasem motywujaco dziala rowniez odebranie dowodu rejestracyjnego.
Zbyt cicho niedobrze. Zbyt głośno też niedobrze.
Bywa, że niektórzy przesadzają ze zbyt głośno i wychodzi z tego tylko cierpienie.
Kusi jednak w motocyklu silnik gwiaździsty i inercyjny starter. Ot tak, dla hecy:
http://youtu.be/kd_xVtcG5Dc?t=2m33s
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (80)
- Turystyka (7)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)