Najnowsze komentarze
Junak M16 to nie Malibu, tylko Day...
beniamin82 do: Ctrl c + ctrl v, bitch!
Zrobiłem na chińskich jednośladach...
sniadanie --------> Nie, nie ma...
EasyXJRider ----)> Wolałbym napisa...
Przymierzasz się może do napisania...
Więcej komentarzy
Moje linki

30.08.2013 11:20

Przerost komina, wojna i trzy browary

Z wielu oczywistych względów motocykl ma znaczną przewagę nad samochodem. Po pierwsze jest motocyklem. Po drugie samochód nigdy motocyklem nie będzie, choćby nawet nie wiem jak próbował. Po trzecie - najważniejsze - motocyklem szybciej, sprawniej i zwinniej można podjechać do sklepu po piwo z gracją primabaleriny wymijając stojącą w korkach blachę, uliczne dziury oraz kolegów i koleżanki z podstawówki jadących w autokarze zrobić w dziesięć dni Grecję i kupić tam sobie kilogramy złota, które złotem w istocie nie jest.

Kilka dni temu, kiedy broń chemiczna została rozdysponowana w pewnej rozoognionej części świata, mijając krakowski hotel Forum, który od wiosny tego roku przeżył rezurekcję stając się bardzo popularnym miejscem na alkoholowo-imprezowo-kulturalnej mapie miasta, jak zwykle zagapiłem się na jeżdżących na placu manewrowym adeptów sztuki motocyklowej.

Była wśród nich jedna dziewczyna, co bardzo mi się podobało, bo lubię popatrzeć na dziewczyny dosiadające motocykli cięższych od sióstr Grycan.   

Była uroczo spięta. Stan ten zdiagnozowałem po nieporadnym podziękowaniu prawą dłonią za ustąpienie jej miejsca podczas zawiłego na tym etapie szkolenia manewru zawracania. Zdenerwowana kursem w sposób przez restrykcyjnych pedagogów nazywany rokującym nadzieję, choć nie zauważyłem, żeby przeszkadzało jej kilkadziesiąt koni mechanicznych, którymi zawiadowała. A był o nie swego czasu raban.    

Uśmiechnęła się, poćpiega, lekko zakłopotana moim wtargnięciem w jej akademicką przestrzeń, jednak pomieściliśmy się bez żadnych problemów i był to zaiste piękny przykład symbiozy pieszy - motocyklista, którą nie we wszystkich miastach udaje się wypracować, choć dyplomaci wciąż przekonują, że “sytuacja jest lepsza niż rok wcześniej, a za dwa lata będzie lepsza niż pięć lat temu”.    

Popatrzyłem jeszcze chwilę na jej ósemkowanie, zawracanie i wymijanie, po czym ruszyłem dalej, przez co rozumieć należy dalszy spacer w kierunku miejsc dobrze mi znanych, gdzie wieczorami mogę się napić piwa, bo - chyba już gdzieś o tym wspominałem - lubię tej napój, choć nie przesadzam z jego zażywaniem.   

A kiedy piwo juź piłem z ulicy dobiegł mnie zagłuszający wszystko ryk. Wojna, pomyślałem z trwogą, wojna z Syrii przyszła, a jak przyszła to i pewno prędko nie odejdzie. Trzeba bić będzie Syryjczyków, żeby oni nas nie pobili, bo jak nas pobiją to i chińskim sprzętem trzeba jeździć będzie, gdyż w tamtych rejonach Azji niczego innego nie uznają, choć nie wiem dlaczego.

Rozglądając się nerwowo na boki, obmyśliwałem strategię przetrwania, jednak ryk, a właściwie RYK wciąż w sposób czysto siłowy wdzierał się w moją rzeczywistość. Nie wiem, co to ryczało, ale dawno już czegoś takiego nie słyszałem.   

I nagle w przypływie bezlitosnej blasfemii wyższość motocykli nad samochodami, o której zdążyłem już przebąknąć, przemianowała się w moich oczach w wyższość spacerowania i joggingu nad zmechanizowanym przemieszczaniem w towarzystwie wybajerzonych w kosmos kominów.

Zanim wypiłem, co miałem wypić, bo na wypicie tu przyszedłem, zastanawiałem się, co czuje motocyklista po przejechaniu 500 km w towarzystwie metadźwięku bulgocącego mu z tyłu, ale i też z przodu i z boków, żeby nie powiedzieć: zewsząd.   

Jeszcze coś czy może już nic?

 

PS. Poniższy link zaprowadzi zainteresowanych do miejsca, gdzie opisałem, co mam na głowie podczas jazdy motocyklem i dlaczego nie chcę się z tym rozstać.  

http://motorismo.pl/articles/mi-to-lezy-kask-szcze kowy-airoh-mathisse-rs-x-na-dlugim-dystansie

Komentarze : 7
2013-09-02 15:11:39 sniadanie

Czytelnik ---)> Zobaczę, co da się zrobić, ale niczego pewnego nie mogę obiecać. :-) Pozdrawiam!

2013-09-01 16:18:34 Czytelnik

Śniadanie - lubię twoje wpisy ale na miłość boską - skróć zdania ! Bo się człowiek zaczyna gubić w jednym zdaniu zanim go doczyta. Nie jestem polonistą , ale dobrze pamiętam jak przygotowując się do egzaminu polonistka zjechała mnie za takie długie zdania. A były pewnie o połowę krótsze od twoich.
Pozdrówka

2013-08-31 11:04:19 sniadanie

dawid etc ----)> Tomaszów Mazowiecki zawsze kojarzył mi się z poezją, a Twój komentarz sprawił, że kojarzy mi się jeszcze mocniej z Tuwimem.
Dzięki wielkie za zaproszenie, jednak przyszły weekend spędzam w górach. Już jestem umówiony. Znajomi wyciągają mnie na piknik, koncert i chyba picie piwa.

EasyXJRider ----)> No, właśnie: tylko 50 km. Co dzieje się po 100? Czy pomocy trzeba szukać już w absyncie czy może wystarczą tylko rodzime procenty? W sumie to nie chcę tego sprawdzać. :-)

ChaoticMietek ----)> Niezwykłe jest to, że wielu motocyklistów tuż po zakupie kolejnego sprzętu zaczyna jazdę od modyfikacji wydechów.
Podpatruję pewne forum poświęcone konkretnemu moto i niemal każdy nowy dopytuje się na początku, jak wybajerzyć swój komin. :-)

klurik ----)> Ja myślę, że słyszałem właśnie taki silnik, jak na filmie. Naprawdę nie mam nic przeciwko głośnym wydechom, to miła muzyka.
W konsternację wprowadza mnie ryk, który też jestem w stanie znieść. Ale w trasę bym w jego towarzystwie nie ruszył.

2013-08-31 00:16:12 dawid etc

6 września będę we wsi Unewel pod Tomaszowem Mazowieckim. Jeśli nie masz nic lepszego do roboty, przyjedź, bo tam jest koniec i początek świata. Była tam kiedyś szkoła w drewnianym dwupiętrowym budynku, nagrzana słońcem ściana pachniała bejcą i agrestem, który się wraz z czerwonymi i białymi porzeczkami panoszył dokoła. Była studnia z krystaliczną wodą i wiśnie na drzewach, które smakowały najlepiej po deszczu z pajdą wiejskiego chleba. Był tam też najlepszy na ziemi człowiek, przynajmniej dla mnie. Były czerwone i białe morwy. Nie ma lepszego miejsca, by poznać przemijanie. Teraz w tym miejscu jest kupa chwastów. Ale planuję tam rozbić namiot i posiedzieć w nocy, wspominając raj. We dwóch byłoby raźniej.

2013-08-30 20:24:52 EasyXJRider

W wyniku drobnego szlifa zaliczonego niedawno w warunkach torowych, rozleciała mi się lewa puszka, w sytuacji zmuszającej mnie do przejechania ponad 50km z ryczącym wydechem. Dla tego mogę Ci, drogi autorze, powiedzieć co czuje motocyklista (a przynajmniej ja) po jeździe z czymś takim. Będzie dosłownie: Ostre napierdalanie bańki. Trzy apapy, drobne procenty na popicie, a i tak nie do końca przeszło...

2013-08-30 20:03:14 ChaoticMietek

Co za duzo to niezdrowo.
Znam bardzo wielu ludzi, ktorzy zaczynali od glosnych wydechow. Ci, ktorzy jezdza raz w miesiacu w niedziele nadal tak maja.
Ale Ci, ktorzy zaczeli jezdzic w miare codziennie, a zwlaszcza drugie wycieczki.... gora 2, max 3 sezony, i nagle kominy byly wyciszane.
Niestety jest to szkodliwe dla zdrowia, wkur..bulwersuje wszystkich dookola, rozprasza no i na dlugiej trasie zwyczajnie meczy.
Czasem motywujaco dziala rowniez odebranie dowodu rejestracyjnego.

2013-08-30 16:52:29 klurik

Zbyt cicho niedobrze. Zbyt głośno też niedobrze.
Bywa, że niektórzy przesadzają ze zbyt głośno i wychodzi z tego tylko cierpienie.

Kusi jednak w motocyklu silnik gwiaździsty i inercyjny starter. Ot tak, dla hecy:
http://youtu.be/kd_xVtcG5Dc?t=2m33s

  • Dodaj komentarz