Najnowsze komentarze
Junak M16 to nie Malibu, tylko Day...
beniamin82 do: Ctrl c + ctrl v, bitch!
Zrobiłem na chińskich jednośladach...
sniadanie --------> Nie, nie ma...
EasyXJRider ----)> Wolałbym napisa...
Przymierzasz się może do napisania...
Więcej komentarzy
Moje linki

18.10.2012 17:37

Nowe prawko, stary człowiek

19 stycznia stanie się datą dla polskich motocyklistów – choć nie tylko – przełomową. Nie będzie się już kojarzyć z bohaterską Armią Czerwoną, której żołnierze objuczeni trofiejnymi zegarkami wyzwalali lud polski od gitlierowskiego okupanta, lecz z wprowadzeniem – ku radości jednych i rozpaczy drugich – nowych zasad egzaminacyjnych mających obowiązywać na placach manewrowych krajowych ujeżdżalni.

Po wnikliwym zapoznaniu się z materiałami promującymi owo podniosłe wydarzenie i szczegółowo wprowadzającymi w tajniki nowego egzaminu państwowego, a będąc zdrowym na ciele i umyśle, zacząłem zastanawiać się skąd ta wrzawa wokół prawnej nowelizacji? Bo wrzawa jest i być zresztą musiała.  

Ano stąd, dopowiedziałem sobie, że z pewnością będzie trudniej, a skoro trudniej, to i łatwiej nam o tym mówić, bowiem od wieków wiadomo, że im coś trudniejszym się zdaje, tym więcej jest znawców tematu. Taka natura ludzka, a z nią ciężko wygrać, choć czasem udaje się to tchórzofretce, o której – odnoszę niejasne wrażenie – gdzieś musiałem już coś przebąknąć.

Osobiście dość sceptycznie odnoszę się do nowych podziałów w kategorii A, przy jednoczesnym zrozumieniu zaostrzenia zasad egzaminacyjnych, które zostały dziś klarownie przybliżone w całkiem świeżej publikacji na wiadomych łamach. Dlaczego? Przyczyna jest prosta. Nowelizować można prawo, jednak pragnąłbym przypomnieć, że ewidentnego znowelizowania – niektórzy bąkają nawet o utylizacji – domaga się wiele szkół jazdy, o których krążą legendy barwniejsze niż baśnie „Tysiąca i jednej nocy”, bo przecież tam wszystko ma swój początek (tzn. w szkołach, nie w baśniach, choć wolałbym, żeby było odwrotnie).

Wydaje mi się – wciąż pozostając zdrowym na ciele i umyśle – że zaostrzenia nie zmienią statystyk, nie wpłyną na agresywne zachowania niektórych uczestników ulicznej gimnastyki nazywanej przez niektórych wojenką, nie zminimalizują braku wyobraźni oraz tej najzwyklejszej po psiemu głupoty i skłonności do zawadiackich figli cieszących zazwyczaj ich celebrantów, wśród których z pewnością nie brak celebrytów, ale nimi tu zajmować się nie będę. Skutecznie robi to Pani Domu.

Niech hałas się przetoczy, myślę, bo taka jest jego istota i może ktoś w nim odnajdzie nawet cenne wskazówki – a na pewno tak będzie – co do przyszłych koszmarów nowego placu egzaminacyjnego. Całe to moje dzisiejsze i w istocie pobieżne refleksje niech będą zachętą dla tych, którym przyjdzie zmierzyć się z Nowym: czytajcie fora, śledźcie wątki związane z nowymi zasadami. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wśród tego hałasu spowodowanego nowelizacją wyłowicie wiele perełek dotyczących techniki jazdy zbywanych milczeniem przez rzesze instruktorów, a które być może przybliżą Was do upragnionego „kwitu”.

Czego serdecznie życzę.

 

 

 

Komentarze : 5
2012-10-19 11:17:06 sniadanie

LondonRider() ----)> Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak egzamin lepszy, czy gorszy. Zdany egzamin nie gwarantuje niczego, a już tym bardziej przyszłego zdrowia. Pamięć mięśniowa, to jedno. Na drugie, które z pamięcią mięśniową powinno współdziałać, wchodzi szereg czynników i zależności.
EasyXJRider ----)> Ano fakt. Tylko ja myślę, że ten nowy egzamin będzie rzeczywiście trudniejszy. Zarówno teoria, jak i praktyka.
moto-cenzor ----)> Powrót czasów, o których wspominasz, na pewno nie zostałby wliczony przeze mnie w poczet tragedii narodowych. :-)

2012-10-19 10:50:07 moto-cenzor

A za moich czasów, dawno, dawno temu, ot po prostu gościu "wydawał" z garażu kursantom czarną WSK 125 i można było sobie jeździć po całym placu jak się chciało a nawet wyjechać za bramę i po osiedlowych uliczkach trochę się pokręcić. Oczywiście bez żadnych czerwonych kamizelek, literek L itp. O gmolach zabezpieczających też nikt wtedy nie słyszał ale jakoś WSK nie była poobijana. Egzamin zaś polegał na odpaleniu, ruszeniu i zrobieniu 2 kółek po placu z pokazywaniem ręką, że się skręca (jak wiadomo, WSK nie posiadała kierunkowskazów) oraz zatrzymaniu się na wyznaczonej linii. I tyle. To były czasy...

2012-10-18 23:17:56 długodystansowy

@LondonRider() Ale za moich czasów prawko na moto nie kończyło się na placu. I z tego co pamiętam to latało się po mieście.

2012-10-18 19:35:39 EasyXJRider

Popełniłem kiedyś wpis o tym nowym prawku. Widzę, że się zgadzamy (tak mi się wydaje). Nie lubię się powtarzać, więc tylko przywołam linka:
http://easyxjrider.riderblog.pl/Nowe_prawko_Smiechu_warte_,b2544.html
mam nadzieję, że nie obrazisz się za moją drobną autoreklamę... Miłej lektury.

2012-10-18 19:09:08 LondonRider()

Moim skromnym zdaniem egzamin praktyczny powinien wygladac tak jak w UK - jest to po prostu polgodzinna jazda w warunkach normalnego ruchu ulicznego ( egzaminator jedzie na drugim motorze za zdajacym, wydajac mu polecenia przez interkom w kasku). Mniej wiecej w polowie dystansu zdajacy jest proszony o wykonanie hamowania awaryjnego na znak dany przez egzaminatora a nastepnie o zademonstrowanie umiejetnosci wykonania 'zawrotki' od jednego kraweznika do drugiego bez podparcia stopa :) W trakcie jazdy w normalnym ruchu egzaminator jest w stanie wylapac wszystkie bledy - od opanowania motocykla do reakcji na sytuacje drogowe zmieniajace sie dynamicznie. Na placu manewrowym tak na prawde nie mozna przeciez przetestowac jak zdajacy bedzie zachowywal sie w ruchu ulicznym - a to przeciez 'swiadomosc' na drodze jest najbardziej potrzebna cecha przyszlego motocyklisty. Plac manewrowy powinien byc wykorzystywany na poczatku do oswajania sie ze sprzetem i jego kontroli, natomiast sam egzamin powinien byc maksymalnie zblizony do warunkow codziennego uzytkowania motocykla. A moze sie myle ?

Pozdrawiam z Londynu

  • Dodaj komentarz