Najnowsze komentarze
Junak M16 to nie Malibu, tylko Day...
beniamin82 do: Ctrl c + ctrl v, bitch!
Zrobiłem na chińskich jednośladach...
sniadanie --------> Nie, nie ma...
EasyXJRider ----)> Wolałbym napisa...
Przymierzasz się może do napisania...
Więcej komentarzy
Moje linki

11.03.2013 07:14

Jak igła (historia prawdziwa)

Owszem, uważam brak centralnego kufra w standardzie BMW R1200RT za rozczarowujący, a także skłaniam się ku stwierdzeniu, że nowy Duke 390 od KTM-aja ma w sobie więcej nie tylko wizualnej zadziorności niż CBR 500R od Hondiego, co poświadczać się zdają 44 KM tego pierwszego przy 48 teoretycznie bardziej usportowionego sprzętu.

Nie zmienia to jednak faktu, że historia prawdziwa zaczęła się 6 grudnia ubiegłego roku, kiedy w jednej chwili życie przemknęło mi przed oczami. W moje ciało – konkretnie w palec – wniknęła stal niezidentyfikowanej igły od strzykawki, której końcówka z wyraźnie zakrzepłą krwią mogła zwiastować tragedię. Wydawałoby się banalne przypadkowe skaleczenie. Wiedziałem jak czuć się musiał Gajusz Juliusz Cezar w idy marcowe, kiedy zamachowcy zatopili stal noży w jego boskim ciele.

Próbowałem żyć jak gdyby nigdy nic i planować letnie trasy, zarówno długą, jak i dziesiątki pomniejszych i z tą samą intensywnością pucowałem i chuchałem wypucowanego i wychuchanego Yamaha, który śnił sprośne sny, aby ostatecznie zostać wybudzonym, bo taka jest kolej rzeczy.

Aż przyszedł w końcu dzień badania. Dla pewności odczekałem cztery miesiące, choć do wiarygodnego testu wystarczą już trzy. I znów stal igły wniknęła w moje ciało, aby wyssać z niego niezbędny do odkrycia prawdy płyn, a ja – czując się zarażony wszystkim, czym tylko da się zarazić, zmaltretowany psychicznie i wymięty czteromiesięczną niepewnością – zamęczałem laborantki tysiącem niepotrzebnych pytań, na które odpowiedzi nie znalazła jeszcze współczesna medycyna. Kto wie, być może nigdy ich nie znajdzie.

Ostatnią godzinę dzielącą mnie od Wyroku Sądu Pijanego Losu, czyli wyników testów przeszedłem spacerem. Wiem już, jak muszą czuć się skazani na śmierć, choć nie zjadłem ostatniego posiłku. Piękny Kraków stał się brzydki. Wszystkie moje motocyklowe marzenia straciły na znaczeniu. Nawet Yamah – za co przeproszę go kilkoma litrami – przestał mnie interesować. A motocykle latały pięknie. Dzień był pogodny. Wyły wściekle ścigi. Bulgotały dostojnie cruisery. Nic z tego do mnie nie docierało.

Mijając Cmentarz Podgórski pomyślałem, że trzeba będzie zajrzeć tu i wybrać jakiś ładny piórnik, bo w brzydkim ponoć gorzej się rozkłada i – o ironio! – epitafium nawet ułożyłem naprędce:

Tu spoczywa motocyklista, który nie mógł zostać dawcą.*

Aż wreszcie miarowym krokiem dotarłem do celu. Odebrałem zapieczętowaną kopertę i oto, co w niej znalazłem: przeciwciała anty HCV – ujemny, antygen HBS – ujemny, anty-HIV blood test – ujemny. Zwrócony na nowo życiu pobiegłem na piwo do ulubionej knajpy, ciesząc się, że wciąż mogę raczyć się tym przynoszącym spokój napojem. W wypadku zarażenia żółtaczką musiałbym się go bezwzględnie wyrzec – o zgrozo! – na okres jednego roku.  

I wróciły w jednej chwili marzenia, Yamah znów stał się ważny, Kraków wypiękniał i muszę przyznać, że znów powrócił nurtujący mnie problem: jak można sprzedawać BMW R1200RT bez centralnego kufra w standardzie?  

Jaki płynie stąd morał? Banalny. Znów jestem dawcą.

Poza tym w salonie BMW należy oznajmić, że albo kufer nie zostanie wliczony w niezbyt przyjazny motocyklistom świat akcesoriów, albo po prostu zakup nie zostanie sfinalizowany.  

Warto też pamiętać, że szczepionka na Wirusowe Zapalenie Wątroby typu C nie istnieje, bowiem człowiek, ten sam, który rozszczepił atom, skonstruował silnik typu bokser oraz potrafi rozłożyć i złożyć każdy motocykl nie jest w stanie uporać się ze światem złośliwych szczepów tworzących ten wyjątkowo sprytnie zabijający wirus. Wypadałoby też zawiązać pętelkę na lewej półkuli przypominającą, że wirus typu B może zostać wyeliminowany na okres nawet 10 lat przy pomocy trzech szczepień (drugie po miesiącu, trzecie po pięciu).**    

 

*Osoby zarażone Wirusowym Zapaleniem Wątroby typu B i C (tzw. żółtaczka wszczepienna) nie są brane pod uwagę, jako potencjalni dawcy dzięki wpisowi do specjalnego rejestru.

** Podczas – odpukać – ewentualnego wypadku i następującego po nim zabiegu operacyjnego zaszczepiony motocyklista ma znaczną przewagą nad motocyklistą niezaszczepionym z oczywistych względów.

 

Komentarze : 3
2013-03-13 11:53:47 sniadanie

EasyXJRider ---)> :-)

dominiks1980 ---)> Całe szczęście, wszystko dobrze się skończyło i - przyznaję - skłoniło mnie do kilku głębszych przemyśleń nad szeroko pojmowaną profilaktyką.

2013-03-11 19:39:48 EasyXJRider

Cieszę się, że masz znowu powód dla cieszenia się.

2013-03-11 10:32:48 dominiks1980

Takie rzeczy niestety mogą zdarzyć się każdemu, nie tylko na drodze czyhają na nas zagrożenia, i nikt z nas nie zna dnia ani godziny.

  • Dodaj komentarz