10.12.2012 17:27
Email od Yamaha do wszystkich Motocykli
To piszę ja, Yamah, z samego serca nieogrzewanego garażu, który w przeciwieństwie do wszystkich tych garaży ogrzewanych opisywanych na portalach aukcyjnych ma jedną, nieprzemijającą zaletę: rozgrzewa mnie wspomnieniami minionego sezonu, a wspominać naprawdę mam co, pamiętając jednak, że nadmiar wspomnień przywołuje starość, a ja za młody jestem jeszcze, aby dać się zwieść starczym zapędom, więc wspominał we śnie będę z umiarem, obiecuję.
Piszę to, bo reflektor chyli mi się już ku podłodze, sen zimowy puka do cylindra, a tylko jedno jeszcze chciałem w tym sezonie powiedzieć, ponieważ kocham wszystkie Motocykle: duże i małe, piękne i brzydkie (choć takich przecież nie ma), stare i nowe, wszystkie je kocham i z wszystkimi się w trasie witam, chyba, że za mocno się zaśpiewam w sprośnych piosenkach, które podśpiewywać sobie też kocham, bo one mi odległą Japonię przywołują, gdzie wszystko, co sprośne jest lubiane i wysoko oceniane, a żeby nie być gołosłownym to i Wam, Drogie Motocykle, jedną przyśpiewkę zanucę.
Jedzie ona na Yamahu
Droga prosta zero piachu
Wkręca się w siedzenie częścią
Dla Yamaha bardzo piękną
Sunie zatem gówniarz gładko
Ziomków spore mija stadko
A część ciała wciąż się wkręca
Yamah znowu jest zwycięzca
I choć przez chwilę przez te sprośności moje ulubione wydawało mi się, że zapomniałem, co mam powiedzieć, to od razu sobie przypomniałem, bo wszystkie Motocykle kocham, a powiedzieć miałem jedno: wszystkiego dobrego Wam życzę na Święta nadchodzące, a i na Nowy Rok też życzę, bo jakbym miał nie życzyć, kiedy i mnie, małemu, Honda Valkyrie i Harley-Davidson Road King podczas niedawnego przeglądu także najlepszego życzyły.
Pięknych tras przyszłorocznych Wam, Drogie Motocykle, życzę, dalekich i krótkich, krajowych i zagranicznych, ale zawsze bezpiecznych, serpentyn ciągnących się w nieskończoność, olśniewających przełęczy, gór, co wzrok wypalają swoim majestatem i nizin, na których wszystko widać łatwiej i pewniej.
Także przygód Wam życzę, bo życie bez nich jest po prostu jakieś jednowymiarowe, a po cóż takie ma być, skoro wiele wymiarów sami możemy wygenerować, a i na gumie jeżdżenia i gumy palenia też Wam życzę, bo wiem, że lubić to, lubicie, a ja i popatrzeć nie odmówię.
To wszystko napisałem ja, Yamah Sto Dwudziesty Piąty, choć sen mnie morzy i ciemność reflektor spowija. Napisałem to, ponieważ kocham wszystkie Motocykle i wiem, że stan ten będzie trwać do dni moich ostatnich.
I pamiętajcie o jednym: Yoi mono – ni yasui mono nashi (Dobre rzeczy muszą drogo kosztować).
Pozdrawiam serdecznie
Wasz Yamah
Komentarze : 5
dawid etc ---)> A niechże młodzież się przyśpiewek uczy, ale też i nie o przyśpiewkach ma jakieś tam pojęcie. Takoż samo z Krakowa serdecznie pozdrawiam!
A ja nie wiem, ile tam świc, jedną chudobę od złego ogacam, ale trzy powiadasz? To będzie tak: jedna ode zła wszelakiego, druga od dybuka, a trzecia niechaj na chwałę zapłonie! Ale dość wygłupów, dość, bo młodzież czyta, a ona się uczy. Ano, nie przeczę, lubię to żelastwo aluminiowe i już się doczekać wiosennych roztopów nie mogę. Pozdrowienia z zaśnieżonego lekko póki co Gdańska.
dawid etc ---)> Yamah wierszyk przed snem przeczytał i oznajmił: to jest klasa. Ale teraz już śpi i budzić go nie będę do samiutkiej wiosny.
O, ładny masz motocykl, choć u nas krakowskich centusiów by nie przeszedł. Trzy cylindry? Matko Bosko - ile to świc do tego trzeba! Na jedną czasem nam szkoda. :-)
EasyXJRider ---)> Mam po prostu specjalną wersję Yamaha wyprodukowaną na potrzeby kolejnych części agenta 007. Oj, wiele on potrafi, wiele. Tzn. Yamah nie James Bond.
Łzą straszną zapłakałem, łzą staropolską taką, co z oka policzek bruzdą drąży i przez nosa czubek ku wąsu trąca, a na wąsie się zwiesiwszy w bólu skowyta. I kopem celnym drukarkę do wydruku Yamahowych życzeń bez pardonu zmusiwszy, w dół, w dół podążyłem, w garażu czeluście, gdzie leniwiec ów niesłusznie mianem Tygrysa 1050 ochrzczony łeb zwiesił i popierduje ino z cicha. Podkutem podkuciem obuwiem w splot mu pod rurą jego trójdzielną przywaliwszy, rzekę: A czytaj huncwocie, czytej, jak to Yamach pięknie prawi na Noc Tę Jedyną, a respons daj jaki, bydlę ty darmozjadowe. A ten pierdnął jeno i wygulgotał "not telling". A potem "tea time" z siebie tchnieniem jakby z Hinckley rodem wykrztusił piekielnik. Jam wył z żałości nieutulonej, ale diabli, diavoli, nie było sposobu. Sam żem więc wierszyk sklecił, co by Yamachu smutnawo nie było:
I ty Yamachu, wierny brachu
Masz na Święta gdzieś pod czachu
Tę wyśnioną kolendiczkę
By w kanapę śliczną pi...
Kiedyś ci wkręciła
Ziomkolica jaka miła.
Nieudolne, podłe strofy! Obietnicę żem przed obrazkiem cudownym, krzyżem leżąc złożył, że w ową Noc ja z gnatem pójdę i gnatem tego Angola leniwca do limeryku przymuszę. Tak mi dopomóż.
Czym go poisz, że on nie dość, że gada, to jeszcze pisze i maile wysyła... Moje wzorem właściciela, za głupie na takie cuda...
No, ale gdyby ciut bystrzejsze były, to pewnie by odwzajemniły.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (80)
- Turystyka (7)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)