12.02.2013 07:14
Harley Dawidson, Rambo Man i gojenie ran
Po długim spacerze w niedzielne popołudnie postanowiłem zwalczyć zalążki perfidnej choroby przy pomocy ruchomych obrazków z czasów bezpowrotnie minionych. Los chciał, że obok zupełnie świeżego dokumentu traktującego o najcięższych więzieniach amerykańskich, gdzie osadzeni nieustannie zmuszani są do przechytrzania strażników, którzy za cholerę nie chcą zostać przechytrzeni, przypomniałem sobie Rambo: Pierwsza krew oraz Harley Dawidson i Marlboro Man.
Muszę stwierdzić, że jeśli w pierwszym dziele strzela się do ludzi i jeździ na motocyklu crossowym, tak w tym drugim strzela się do motocykla i jeździ na Harleyu od Dawidsoniego, przy czym należy podkreślić, że tylko Harleyowi i Marlboro (Marlboremu?) świeci nad głową słońce.
Zauroczony sprzętami przecinającymi najróżniejsze krajobrazy postanowiłem przy pomocy nielubianego serwisu przypomnieć sobie jak jazda na motocyklu wygląda, ale i też jak nie powinna wyglądać, bo przecież w sieci znaleźć można wszystko, choć czasem mam wrażenie, że zdecydowanie więcej jest niczego.
I zaczęło się: filmik za filmikiem, zloty, stunt, dritf, tor, przełęcze, serpentyny, pętle, słońce, morza, jeziora, rzeki, wszystko sfilmowane, udokumentowane, a po drugiej stronie ja – tęskniący, marzący, niecierpliwiący się, maniakalnie zaglądający w długoterminowe prognozy pogody, które nie wspominają jeszcze o wiośnie, ale też i nie mówią specjalnie o ostrej zimie.
Zrobiło mi się jednak lepiej i w tym zrobieniu urosło we mnie postanowienie, że trzeba będzie doposażyć się w sprzęt rejestrujący, żeby podczas kolejnej zimy, która niechybnie przyjdzie jak tylko ona ma w zwyczaju, oglądać nie cudze, ale swoje i swoim się rozgrzewać słońcem, w swoich przejechanych kilometrach odnajdywać pociechę.
Na koniec odpaliłem z tuby scenę z Matrixa: Trinity zlatującą na Ducatim z pędzącego być może ku słońcu tira i zrobiło mi się już całkiem znośniej na sercu i duszy, pod warunkiem, że jeszcze je posiadam.
Komentarze : 13
napastor ---)> Dzięki za info. W tym roku raczej nie skorzystam, ale w przyszłym... kto wie, kto wie?
Langwedocja a szczegòlnie region Rusillon to miejsce ktòre mogę szczerze polecić wszystkim motocyklistom.Za bazę wypadową polecam małe miasteczko Pont St.Esprit,jest taniej jak gdzie indziej,a do tego niepowtarzalna atmosfera francuskiej prowincji.Ale do sedna sprawy.Około 30km. na północ od naszej bazy znajduje się kanion rzekiArdech'e(drugi co do wielkości w europie) no i co szczególnie ważne wzdłuż tego kanionu jest DROGA.Długość najlepszego odcinka tej trasy to ok.50km.Jakość asfaltu bardzo dobra,pogoda zawsze super,kilkadziesiąt winkli o różnym stopniu trudności.Jest co robić na szlifierkach ale i posidacze choperów będą w siódmym niebie.Byłem tam dwa tygodnie w środku lata i powiem wam że jak spojrze dziś przez okno to mnie h....j strzela w jakim przepięknym klimacie mieszkamy.Ale spokój.Dobrze jest zgrać taki wyjazd z terminem zlotu Harleya w Barcelonie (ok.450km.)wtedy wracamy do chałupy z ciachem na twarzy.(przecierz to tylko 2300km) .Pozdrawiam.
Bbb
Mars francuski w zasięgu. Stany odpadają. Do samolotu nie wsiądę za cholerę.
Trinity rządzi!
-> Śniadanie: Krótkie poszukiwanie wykazało, co następuje:
Mars, miejscowość, hrabstwo Butler, Pensylwania, USA;
Mars, miejscowość i gmina, region Langwedocja-Roussillon, departament Gard, Francja
W Polsce nie wykazano, żeby tak za łatwo nie było.
Osobiście codziennie tankuję inny płyn / inne płyny, ale zgoda co do tej sceny z Matrixa, choć akurat w tym zestawieniu przedkładam Trinity nad Ducati ;) Aż sobie (jeszcze raz) obejrzę!
gronostaj ---)> Nie zapominajmy o codziennym piciu piwa, wszak to jest najważniejsze. Pamiętajmy też, żeby nie pić go jednak za dużo, bo wtedy w planach udajemy się nawet na Marsa, a wiadomo, że nawet na czterech cylindrach ciężko się tam dostać.
Ja wyprawę wakacyjną mam już zaplanowaną, ale póki co szczegółów nie zdradzam. Przyjdzie czas.
EasyXJRider ---)> A wiesz, że ja w ciągu zimy też rzadko ku wiośnie wybiegam. Dopiero teraz, kiedy już niebawem przedwiośniem zapachnie, tęsknota się zwielokrotni.
Inną metodą na radzenie sobie z bezsezoniem, jest ślęczenie nad mapą w poszukiwaniu ciekawych miejsc lub malowniczych dróg. Bo w sezonie jest akurat tyle czasu, żeby siąść i jechać, a nie wytyczać i planować. Niby można prosto przed siebie, ewentualnie w stronę zachodzącego słońca i ma to swoje niezaprzeczalne zalety, ale ograniczenia czasoprzestrzenne oraz chęć zobaczenia czegoś więcej, zmuszają do wcześniejszych przemyśleń. A na te akurat jest czas, gdy siadać i jechać nie można. I wychodzi na to, że i zima jest potrzebna, nie tylko przyrodzie :)
Filmy na Youtube nie są złe, zwłaszcza w kategoriach "bawiąc - uczy, ucząc - bawi" oraz z takiej jednej wysepki ;) Czyli: czego nie powinienem robić, czego powinienem był nie robić oraz czego pewnie nigdy nie zrobię.
Są jeszcze produkcje wyjątkowe, a na jedną z nich natrafiłem właśnie dzisiaj:
http://www.youtube.com/watch?v=OMzpM9d9yjw
A ja jakoś nie tęsknię za wiosną. Chociaż jeszcze nie wiem dokładnie, czemu... Może to przez wycenę pewnych prac koniecznych przy Gixie, a których sam nie dam rady zrobić?
Jazda, to inna sprawa. Trochę tęsknię.
@ borch - niektóre moto kamery np. GoPro, mają specjalną obudowę (wodoodporną), ona całkowicie redukuje dźwięk szumu wiatru, słychać tylko silnik. Minus - nie słuchać ludzkiej mowy. Ja mam taką, działa rewelacyjnie. Ogólnie kamery sportowe mają raczej mikrofon odporny na świsty. Chyba, że ktoś nagrywa zwykłym aparatem, telefonem. Może zaklejenie mikrofonu faktycznie by pomogło?
@ sniadanie - jazda w zimie? Cóż, powstrzymuje się, asfalt zimny, gumy zimne, nieeee - to ja już lepiej poczekam na słoneczko i cieplejszą aurę. Ale łatwo nie jest :-/
borch, gdzieś czytałem że należy w aparacie/kamerze zakleić mikrofon taśmą klejącą, tudzież innym plastrem
borch ---)> Pojęcia nie mam jak redukuje się ten świst wiatru. Gdzieś kiedyś na jakiś forum o tym czytałem, ale nie potrafię sobie przypomnieć, jaka była na to rada. Wiem jednak, że była. Dzięki za życzenia.
siersciucha ---)> Pamiętam doskonale Twój film tatrzański, a i też świetną muzykę go ilustrującą. Podczas tego śniegowej przerwy naliczyłem w Krakowie 6 motocykli. Fajnie, ale jak pisałem w jednym z wpisów: to takie całowanie przez szybę. Ale warunki do jazdy były ok.
Niestety serwisy pogodowe należą do bardziej znienawidzonych o tej porze roku, choć to przecież nie ich wina. Pozostaje posłuchać silnika choć eksperci teho nie zalecają.
Zmieniając temat - pomimo braku kamery - czy ktoś wie jak skutecznie zminimalizować szum wiatru? Na wielu filmach słychać tylko monotonne szszszsuuuuuu zamiast radosnego bulgotania.
Wytrwałości życzę.
Ech, również odczuwam już tęsknotę, ale zaparłam się i nie katuję się oglądaniem. Podkusiło mnie ostatnio - zerknęłam na swój film z wypadu w Tatry i pożałowałam... Już było pięknie, już śnieg się stopił, a tu co? Nasypało z 30 cm...
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (80)
- Turystyka (7)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)