30.11.2012 06:04
Obcowanie z chamem
Drogowego chama nr 1 w tym roku spotkałem po raz pierwszy kilka tygodni temu poprzez niemal wjechanie w drzwi, które mi ostentacyjnie na kresce uchylił, żeby prędziutko je zamknąć, zmuszając mnie do gwałtowniejszego hamowania. W oczach miał obłęd, w obsranym rdzą busiku, zgodnie z przepisami, pięćdziesięciu kolegów o twarzach maźniętych pokutnym fioletem, a gęba jego kilka kurew w moją, motocyklisty, stronę posłała. To ja mu tyż kurwą odpłaciłem, bo jak mi płacą, tak i ja czasem potrafię zapłacić wbrew, niestety, świętym słowom Pisma. Choć może gdyby nie ta morda chamska jego, przewiny poprzez bluzganie nie popełniłbym żadnej. Powstrzymać się jednak nie mogłem.
Pognałem kreską dalej, wiadomo, jak to dawca. Nikt mnie już drzwi nie uchylił, do hamowania gwałtowniejszego niż bym chciał, nie przymusił, kilka samochodów ustąpiło miejsca, kilka ustąpić nie chciało, ulica grała standardy, a wiatr coraz większą jesień przynosił wychładzając członki.
Nie minęło kilka dni i znów w korku chama spotkałem w zagwazdranym busiku w towarzystwie tym razem, zgodnie z przepisami, dziewięćdziesięciu dwóch chama kolegów, którzy posikując się najtańszymi piwami polskimi zmierzali wypełniać wolę deweloperów: piąć w górę kolejny beton w miejsce budzącej zachwyt zieleni.
Tym razem już mi drzwi nie otwierał przy jednoczesnym zamknięciu, w które – proszę mi uwierzyć – wjechałbym z pełną świadomością, bo chamów nienawidzę. Przez otwarte okno mamrotał inwektywy, wzbudzając szaloną radość fioletowych kolegów, którzy jakby bardziej fioletowi się z radości robili, przecząc moim wcześniejszym spekulacjom, jakoby był to fiolet pokutny.
I parę dni później znów ta sama sytuacja się powtórzyła: busik obsrany, fioletem, zgodnie z przepisami, wypchany po brzegi i tyrada nieprzyzwoitości ciśniętą w moją, Bogom ducha winną stronę.
Tym razem wstrzymałem się od reakcji. Pojąłem, że odpowiadając w chama języku, z chamem się równam, z chamem się bratam, z czym mi wyjątkowo nie do twarzy. Zbastowałem, prawdę mówiąc.
Jeszcze raz chama spotkałem w towarzystwie zakrapianej kolorem ekipy. Jak starzy znajomi na mój widok już wszyscy w jeden ton uderzyli: wydupcaj, chuju, bucu zajebany, etc, aż bijący z pysków ich schamiałych fiolet w czerń począł się transformować ku mojemu wielkiemu zdziwieniu. Tak wygląda Piekło, pomyślałem z trwogą, przypominając sobie wykrzywione twarze z obrazów, jakie w swoim czasie malował Hieronim Bosh, aby po latach, po delikatnym zmodyfikowaniu nazwiska zacząć produkować układy wtryskowe dla BeeMWiego.
Proszę mi uwierzyć, jestem bezkonfliktowy. Ale niech no Yamahowi towarzystwo cięższe sprawię: na gmolach koziki zainstaluję i jak mój ulubiony Ramzes II Wielki wyruszę na wojnę.
Zaprowadzę, chamie, pokój!
Komentarze : 9
-((-))- ----)> O tym nie pomyślałem, he he.
obiad ---)> W przyszłym sezonie przyjmę następującą taktykę: chamów będę się starał po prostu nie dostrzegać.
kisiu1981 ---)> Tam przynajmniej się zahartujesz, technikę jazdy udoskonalisz i nic już Cię nie zaskoczy. No, chyba, że zaskoczy.
A trzeba było zadzwonić na policję, podać numery rejestracyjne i powiedzieć, że na twoich oczach kierowca busa piwo pił stojąc na światłach...
W dzisiejszym świecie nie łatwo jest ludziom uczciwym i bezkonfliktowym.
Chamy i buraki są wszędzie na drodze całe szczęście ich mniej,na niektórych chamów by się przydał AK-47 i z uśmiechem na ustach popatrzeć jak pociski rozwalają im aorty no ale niewolno szkoda.
Pozostaje duma że jest się innym ponad hołotą i chamstwem.
"Nigdy nie wytłumaczysz głupiemu że jest głupi bo jest na to za głupi." i tak zdechnie kiedyś w nieświadomości.:)
Wszędzie są tacy. Cieszmy się, że nie mieszkamy w Turcji czy Rumunii...
Do wszystkich ----)> Uważam, że postąpiłem nierozsądnie za pierwszym razem wdając się w pyskówkę. Widząc jednak twarz wykrzywioną nienawiścią, po prostu nie wytrzymałem.
To była patologia. Nie wiem, może typ nie zdał A, może żona mu wyjechała na Spitsbergen z sąsiadem, który A posiadał...
Udanych ostatnich latań jesiennych! Ja jeszcze walczę. Pozdrawiam!
Na szczęście człowiek nie zawsze z chamem się spotyka (a może to kwestia miejsca na ziemi).
Jakiś czas temu nie wymierzyłem przerwy i zaliczyłem dwa lusterka (po jednym na stronie). Zatrzymałem się, lusterka poprawiłem, z jednego i drugiego samochodu kciuk w górę, zielone światło i każdy pojechał w swoją stronę. Nikt złego słowa nie powiedział, niewybrednego gestu nie pokazał... ot, kultura.
No cóż. Każdy z nas przeciskających się czasem między pasami napotkał na takiego. Ostatni raz miałem wątpliwą okazję spotkać go wczoraj. Ten błysk oka w lusterku, nonszalancki ruch kierownicą, żeby tylko bezintersownie dokuczyć i podbudować swoje (chama) dobre mniemanie o sobie. Niestety, na idiotę, chama itd. czyli kogoś kto z pasją próbuje nas przerobić na dawcę można natrafić wszędzie. Sczęśliwie na razie im się nie udaje.
Szerokości i szczęśliwego unikania wyżej wspomnianych.
Nigdy nie wytłumaczysz głupiemu że jest głupi bo jest na to za głupi. Prawda niestety buców można spotkac niezależnie od miejsca w którym się znajdujemy ten gatunek ludzi opanował każde miasto! :) Tak już całkiem serio to też się spotkalem z takimi wyzwiskami ze strony emeryta na światłach. Odpyskowałem mu ale z uśmiechem na twarzy bo żal mi było patrzeć na starszego faceta zachowującego się w ten sposób ;/
Z chamami i debilami nie dyskutuję, gdyż to zmusza do zniżenia się do ich poziomu, a wtedy oni mają miażdżącą (nomen omen) przewagę doświadczenia.
W miarę skromnych możliwości, traktuję to bydło jak bydło, właśnie.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (80)
- Turystyka (7)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)