04.12.2012 16:26
Nowy sezon rozpoczęty, czyli boxer
Chłodzę się więc powietrzem mroźnym, w uszy muzykę wpuszczam, co z głośników łaskawie wylatuje i kręcę się, kręcę, latom i latom, wte i wewte, w pędzie tym radość znajdując, jako i te poćpiegi międzynarodowe, a i tyż dorośli z różnych świata stron próbujący w Krakowie czas swój wolny przepędzić.
I mimo iż muzyka z głośników, ja boxera słyszę, dwucylindrową bestię, co słyszeć na mieście wielokrotnie słyszałem i jakoś ten dźwięk głośniejszy od innych się staje i w prawej półkuli nabiera niemalże realnego, jakby ze spiżu wykutego kształtu. Czytom więc, szukom, przeglądom, wertuję w myślach posiadane informacje.
Że kultura pracy. Że to, panie, jakby samo szło, podczas gdy inne to niemal samo zło, nic poza tem. Że jak już siądziesz, to nie zsiądziesz, a jak zejść będziesz musiał, to zaraz wliziesz, bo miejsca już dla ciebie innego być nie będzie, jak tylko ponad tym bulgocącym stworem. Że wszystkie inne ładne, ale ten zupełnie się nie śliniący i niczym nie ociekający stwór najpiękniejszy. Że i tragedie rodzinne, prawdziwe dramaty przez niego się zdarzały, rozwody nawet. Że małżonka się dopraszała o kieckę nową z frędzelkami, pomponami i wcięciem tu i tu od Dżordżiego, piękniejszą od tej idiotki koleżanki z pracy, a mąż wąsą kręcąc odpowiadał: kiecka, srecka, zobaczymy co boxer powie. Że to i dwa miliony przebiegu kręci bez remontu najmniejszego, a i pięć, dziesięć, ba, piętnaście nikogo nawet nie dziwi, bo to boxer jest. Że to i, kurde mol, że tamto. Zatem taki po prawdzie, Drodzy Dawcy, ten cały boxer jest?
A ja jadę i jadę i nic nie wiem i nie wiem na tych łyżwach i dalej dwa ślady za sobą kreślę. Najgorsze z możliwych. Jak przechrzta jakaś, jak katar, odszczepieniec. I głupio mi z tym, ale jadę wciąż, bo nic innego mi nie zostało. A jeździć na czymś muszę, bo taką mam naturę, a do tych pedalskich samochodzików żadna siła mnie nie wsadzi nawet za dopłatą sporą.
I tyż boxery były na Motomikołajach krakowskich, a w serwisach internetowych gazet regionalnych cisza. Jakby nie było boxerów i innych nie będących boxerami, a przez to jakby Motomikołajów nie było, co poniekąd nie jest zgodne z prawdą. Ale nóż, panie, wbity przez męża w żonę został, przeczytałem nagłowek...
Komentarze : 14
@ EasyXJRider - och skończyli okropnie, ale nie, wcale nie twierdzę, że świat materialny, a tym bardziej ciałko stworzył jakiś upadły anioł. Ale jest jedna rzecz wspólna, wina Langwedocji lubię ;)
->Dawid Etc: Niebezpiecznie zbliżasz się do herezji Katarów ;-) Wiesz zapewne, jak oni skończyli?
@EasyXJRider - a odpowiem całkiem poważnie. Wedle mojego rozumienia rzeczy, Pan nie karze niepokornych, tylko złych i nie w rozumieniu zła jako braku dobra, tylko tak po prostu - złych, bo zło czynią. Gdybyś mnie zapytał, gdzie trafi Keith Richards za 200 lat, jak już w końcu zejdzie, to nie mam wątpliwości. Do nieba. Nie wskażę, kto trafi do piekła, bo nie mnie wyrokować. No, niby mam pewne typy... ;) Wiem, jesteś raczej ateistą, czy agnostykiem, ja raczej katechetycznym przykładem nie świecę, ale skoro podjęliśmy temat piekła, to odpowiadam. Dla mnie bułhakowski Woland jest przewrotnie wysłannikiem niebios.
->Śniadanie: No ja musowo tam muszę. Jest kilku takich sk..ów, co tam na pewno trafią, a są niżsi ode mnie... Więc będę stał w smole po szyję na palcach i fale robił!!!
EasyXJRider ---)> Też tak się kiedyś znajdziesz. Tzn. w piekle. Ksiądz na ambonie ponoć mówił, że tam wszyscy motocykliści trafiają. Ksiądz Natanek. On w tych sprawach jest najlepiej zorientowany w kraju. Oraz w innych krajach. Chyba.
dawid etc ---)> A, widzisz: dla mnie Piegus to też okręt flagowy. Nigdy nie zapomnę wpływu Autora na mój nastoletni, niespokojnie dojrzewający umysł. :-)
Łuskanie przez żucie - czy jest coś piękniejszego? Oprócz jazdy Yamahem, rzecz jasna. :-)
borch ---)> Ja do V-ek nic nie mam, a nawet Wandy bym się nie czepiał, choć według pewnych typów źle postąpiła. Neurotycznie. Yamah na przeszczep drugiego cylindra się nie godzi.
->Dawid Etc: W piekle jest gorszy klimat, ale za to ciekawsze towarzystwo, podobno ;-)
A ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ciekaw jestem, kto to wymyślił... Ja do dziś uwielbiam Niziurskiego i sobie myślę, że chciałbym mieć półkę z "Awanturą w Niekłaju", "Siódmym wtajemniczeniem" i "Sposobem na A.". Został mi z lat młodości Piegus, dobre, ale nie flagowe. A na zadane pytanie odpowiem: Ja powiem tak (moje ulubione u celebrytów): łuskam, a wyłuskawszy, żuję, przeżuwam i snadź do łuskania chwacko, chybko się przymierzam, bo przeżuwszy, za łuskaniem się rozglądam, łuskania pożądam, ale czemu, czy temu, by żuć, żuwać, przeżuwać, połuskawszy?
http://anonw.files.wordpress.com/2010/12/dscn3854.jpg
http://img2.cda.pl/g/17830_ddab2f4a70ee9807fa578dca6c7abcb1.jpeg
Takie obrazki mi się przed oczami ukazują po opisie życia wewnętrznego autora. Dziecko z noskiem przylejonym do szyby i tęsknym wzrokiem, nie widzącym rzeczywistości, wpatrzonym w siną dal. Ach biedactwo.
Ale nie o tym chciałem. Wanda nie chciała z ...em a Ty tu o boxer(k)ach?
Taka fałka na wolnych obrotach. Drżenie kierownicy, ... i nie tylko. Co na to Yamah gdyby mu drugi cylinder dołożyć? Może być na głowę właściciela, któremu w tym stanie i tak wszystko jedno.
Wszystkich Was uwielbiam. Bezapelacyjnie! Wasze komentarze - bez wskazywania palcami - rozświetliły cały mój przyciemniały od chmur Kraków. Pozdrawiam. Odliczam do wiosny, ale i nie odliczam, bo zima - mimo zastoju w lataniu - ma swoje duże plusy.
EasyXJRider ---)> Dramatyzujesz. Nie, jeszcze nic nie kupiłem.
Moto-cenzor ---)> Zobaczymy jak to w przyszłym sezonie z zakupem będzie. Będę robił wszystko, aby się z Yamahem nie rozstać. Gratuluję celnej interpretacji wpisu. :-) Yamah serdecznie pozdrawia! Ja również.
dawid etc ---)> "Osobowość mobilna przy założeniach idealnych"... "konflikt ontogeniczny przy wzmożonych bodźcach epistemologicznych"... I tak to już jest z tym śniadaniowym pisaniem: jeden zrozumie należycie, drugi połowicznie, trzeci będzie dumał, a czwarty po prostu zniknie.
Że tak zapytam, bo ciekawość mnie potworna naszła: "Kolega żuje czy łuska?"
Corax ---)> Z koszem? Żebym w zakręcie śmierć na miejscu poniósł naprędce odnotowaną przez życzliwe media. W życiu!
S-Fighter ---)> Nie zmieniłem. Myślę głośno, podpierając myślenie pytaniem do użytkowników boxerów jak oceniają swoje sprzęty.
Uff, przebrnąłem... Jednak Twój typowy styl wciąż stanowi nadmierne wyzwanie dla mego prostego, mechaniczną logiką spaczonego mózgu.
No ale masz już tego boxera, co to go zdaje się już jednym z wcześniejszych tekstów (handlarz vs dealer) zapowiadałeś?
Hahaha ! Dobry tekst i dobre komenty :)
Powtórzę za S-Fighter'em: Ja pierd..ę, no nie kumam :)
Choć dogłębna analiza tekstu naprowadza mnie na trop, że podmiot liryczny przeżywa wewnętrzną traumę po rozstaniu (tymczasowym) z ukochanym Yamahem, wyrażając jednocześnie oburzenie, że zmuszony jest użytkować z powodu warunków pogodowych pojazd znacznie mniej przyjemny, jakim są łyżwy dwuśladowe z napędem nożnym. Główny bohater wyraża także pogardę w stosunku do pojazdów motocyklo-zastępczych typu samochody, wskazując, że główną grupą ich użytkowników są osobnicy o podejrzanej orientacji a z takimi porównać się to przecież wstyd i hańba. Jednak głównym motywem i tłem refleksji podmiotu lirycznego jest tajemniczy, niezniszczalny boxer, kreowany na boski ideał i spełnienie marzeń.
Wnioski końcowe, niestety nie brzmią optymistycznie, zwłaszcza dla Yamaha: Yamahu, bój się, bo Twojemu Panu po głowie boxer zaczyna chodzić i masz spore szanse, że zostaniesz wyrzucony na zbity pysk i zastąpiony boxerem !
PS. Wszelkie podobieństwa do osób i rzeczy są przypadkowe :)
Po powierzchownej egzegezie tekstu kolegi Śniadanie mam niejako wrażenie, że jako osobowość mobilna przy założeniach idealnych popadł ów kolega w konflikt ontogeniczny przy wzmożonych bodźcach epistemologicznych. Czyli byt zaistniały zderzył się z nowopoznanymi wartościami w dodatku w ekstremalnej sytuacji. Nie zazdroszczę koledze. Jakkolwiek każdemu z nas zdarza się doświadczyć w postrzeganiu, że to, co mamy, nie do końca jest zgodne z tym, co pragniemy, to w sytuacji kolegi Śniadanie (uwaga na mnogość bodźców zewnętrznych) poprzez poćpiegi mogło nastąpić zawahanie równowagi między tym, co naddane, a tym, co postrzegane. Czyli mamy typowy dymorfizm dialektyki. Życzę koledze boksera.
Zmieniłeś moto na boxera z koszem?
Ja pierd..ę, no nie kumam. Zmieniłeś moto, o to to wszystko?
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (80)
- Turystyka (7)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)